- Wiesz Boże, fajnie wszystko, tylko czuję jakby mi trochę czegoś brakowało….
- No wieeemmm… – jęknął Bóg, bo przecież w myślach Vakowych czyta doskonale i od dawna już wiedział o tym czego ona chce, a ona i tak co rusz mu głowę marzeniami swoimi zaprzątała i coś_tam...
– Wiem – powtórzył Bóg spokojniej – Kojec, tak?
Vaka uśmiechnęła się – Tak! Taki kojec, żebym mogła… żeby mogli… żeby mój…!
- No dobra…. – rzeczowo i konkretnie odpowiedział Stwórca – Masz to u mnie, bo Cię lubię.
Prześlizgnął szybko wzrokiem po działce jak kamera satelitarna googla i sru..!
- Niech stanie się kojec! – zawołał Bóg
- Stałem się! – odpowiedział Kojec
- Dzięki..! – odkrzyknął Bóg
- No w końcu – westchnęła Vaka
I nie wiedziała tylko biedna Vaka, że brak jest jeszcze budy i zamknięcia i paru innych drobiazgów...
.