*) Vaka – imię islandzkie, ze szwedzkiego - czuwanie, z fińskiego – stabilny, stały, ale także zadzior, a w guarani…. – krowa J. Na Samoa vaka oznacza łódź

piątek, 29 lipca 2011

sport

Sport, jeżeli sport, to tylko IronMan
Łaaaaaaaaaaaaaaaaa……!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Tylko, że z tym pływaniem niezazbynio :) Chyba się Vaka wcześniej na rowerze nauczy niż do wody wejdzie. 



Ale bieganie – mmmmm……. Pasjami….. 

Bieganie
Gryzienie
NaĆmyPolowanie 

IronPies – psia dyscyplina……………………………….. :)


niedziela, 24 lipca 2011

Przepisy...

Ziemniaki młode, zwinięte w folie aluminiową wrzucić w rozżarzony węgiel drzewny - można nawet na samym początku grillowania. Po około 20-30 minutach wyciągamy ziemniaki z żaru, uważając, żeby do folii nie przykleił się żaden - nawet taki mały, malutki - kawałeczek rozpalonego do czerwoności węgla, który może w trakcie transportu odczepić się i spaść na posadzkę tarasu, gdzie jak wiadomo krąży rozpalony do biszkoptowości z łakomstwa i ciekawości mały Hovawart. I potem rzeczony Hovawart ma taki bąbelek na pysku jak w poprzednim poście. To nie rak....:)
Już powoli się goi - ciekawe czy będzie blizna...?


no, ale my tu o przepisie mieliśmy....

Oto proszę udany biszkopt, z przebarwieniami może nie jak wuzetka, ale nie mniej jednak gustownymi ogromnie...:)




.

czwartek, 21 lipca 2011

Obcy!!!

Ratunkuuuu!!!! CO TO !!!???

dobra - nie panikuje, nie jestem takim Vakowym hipochondrykiem, jak niektórzy ludzie
Ale nie wiem - zbadać to? Gdzie? Jak? Chiński wirus? Rak? Kuuurcze, no.





.

poniedziałek, 18 lipca 2011

Good times……

Jeżeli z czymkolwiek kojarzy mi się Hovawart to z tym teledyskiem najbardziej :


przeglądam strony przeróżne, hodowle...
wszystkie najpiękne….
Ech... Fajne macie psy... :)



Good times…….


.

sobota, 16 lipca 2011

a w połowie lipca....

O kurcze, a Vaka myślała, że to takie białe zostanie…! No nie zostanie – zrobi się dropiate raz dwa. 
Ale buziaka można dać, tym bardziej, że niezadługo trzeba będzie pokazać kto rządzi. 





A u mnie codzienna porcja spawania dzięki czemu Vaka poznała do czego służy kojec – kojec to jest taka przestrzeń, która poprzez swoja suwerenność i nienaruszalność granic pozwala psu nie gapić się na proces spawania metali, dzięki czemu pies nie oślepnie. Bo gdyby nie ten kojec, to Vaka nos wsadziłaby w tysiąc stopni Celsjusza lejącego się metalu. I nie wiadomo co jeszcze… ergo kojec ratuje nadciekawskie psy przed dramatem konsekwencji ich natury…
Ech, ten Kojec… :)


No i Vaka uczy się chodzić na smyczy. Co prawda raczej z konieczności… w domu biega swobodnie, przed domem także, ale w mieście już tak dobrze nie ma.
Notka z dziennika przewodnika –„Vaka na smyczy chodzi fatalnie, wmawiam sobie, że ona dopiero się uczy…no, ale szału nie ma… ten pies wymaga cierpliwej pracy raczej… baaardzo cierpliwej”
Gdy chodzimy na smyczy dookoła domu pies idzie idealnie, a w mieście ciągnie jak cholera. I w zasadzie ładniej i równiej idzie BEZ smyczy…
Kochane „Na Przełaj” - pomóżcie..........!

czwartek, 14 lipca 2011

oto...

.
.
.
.
.
.
.









... Vaki koleżanka.
Fajnie być takim małym, tylko żeby mieć rozum dorosłego... :)




.

Rozmowa Vaki z Bogiem

Któregoś dnia Vaka zerknęła w niebo, westchnęła i powiedziała:
- Wiesz Boże, fajnie wszystko, tylko czuję jakby mi trochę czegoś brakowało….
- No wieeemmm… – jęknął Bóg, bo przecież w myślach Vakowych czyta doskonale i od dawna już wiedział o tym czego ona chce, a ona i tak co rusz mu głowę marzeniami swoimi zaprzątała i coś_tam...
– Wiem – powtórzył Bóg spokojniej – Kojec, tak?
Vaka uśmiechnęła się – Tak! Taki kojec, żebym mogła… żeby mogli… żeby mój…!
- No dobra…. – rzeczowo i konkretnie odpowiedział Stwórca – Masz to u mnie, bo Cię lubię.
Prześlizgnął szybko wzrokiem po działce jak kamera satelitarna googla i sru..!
- Niech stanie się kojec! – zawołał Bóg
- Stałem się! – odpowiedział Kojec
- Dzięki..! – odkrzyknął Bóg
- No w końcu – westchnęła Vaka

I nie wiedziała tylko biedna Vaka, że brak jest jeszcze budy i zamknięcia i paru innych drobiazgów...





.

niedziela, 10 lipca 2011

Położniczy suplement

No da ktoś wiarę, że poród może trwać trzydzieści godzin…? A jednak. Skutkiem tego sprostowanie stanu posiadania wyżłów:
Suki – 3 szt.
Psy – 7 szt.
Dobrze, że mamy taaaaki wielki kojec :))))

Vaka - oczywiście pierwsza akuszerka - wołała żeby przynosić miskę z gorącą wodą i czyste ręczniki...
Tak mi się przynajmniej wydawało...


a tymczasem zdjęcie ze środka rodzącej matki... (ale to nie potwierdzone źródło, więc może to są już te urodzone)





.

No to się narodziły...

Wcześniej rozmowa taka była z weterynarzem:
- A co do wyżłów, to jest lepiej o tyle, że z całego miotu można wziąć sobie sukę taką jaka pasuje…
Wet spojrzał, uśmiechnął się w sobie i mówi
- Chyba, że same psy będą w miocie..
- Nieee, niemożliwe, prawda?
- Raczej się nie zdarza – mówi doktor – no to by musiało być…!


No i prawie JEST!
Pięć psów i jedna suczka
No kurcze, ale wybór…!


A Vaka jest obecnie na etapie rozrywania mnie zębami najostrymi z dnia na dzień bardziej. A prezentuje się tak niewinnie….





.


sobota, 9 lipca 2011

Zostać Hovawartem czyli niezwykła podróż Vaki Absolutum Dominium. (3 - Znajdujemy Przewodnika)

"Wszystko jedno"
To zapamiętał Vader pędząc do swojego Przewodnika z zadaniem wyszukania właściwej postaci dla Vaki i takie zapytanie złożyli później wspólnie w Wielkiej Wyszukiwarce Przewodników. No jakież było ich zdziwienie, gdy zaledwie w ułamek sekundy później wyświetlił się wynik złożonego zapytania, więc Vader nawet nie czekając na reakcję Przewodnika pognał z radosną informacją do Vaki, że już, że jest, że najświetny i niech się może już wyluzować i skupić na czymś bardziej właściwym, jak szarpanie sznurka na przykład…
- Mamyyyy..,.! – krzyczał z daleka – jeeeest…!, jest Najlepszy i Najpierwszy…!
- Jak to?! – Vaka aż postawiła uszy – Taki Naaaaj? Jest dla MNIE? Kurrrcze, Ja to mam fart! – aż fiknęła koziołka z radości przeogromnej…- Że też tak się udało..! No Czaaaad!!!! – ryknęła jak to miała w zwyczaju i popędziła zarejestrować swojego Przewodnika na liście startujących kandydatów na Hovawarty. To tak trochę jak pilot w wyścigach samochodowych – pomyślała Vaka. I coś w tym chyba było, ale tak niezupełnie tak samo i nie do końca do końca …


Gdzieś, kiedyś później odnalazł się wydruk z odpowiedzią na złożone zapytanie w wyszukiwarce. Z grubsza wyglądał on tak jak to niżej:

Zapytanie: wszystko jedno
Wynik : pierwszy lepszy




.

czwartek, 7 lipca 2011

Słowa dwa dzisiaj

O urodzie słowo : No można by rzec - kontrowersyjna. Dla wielu ludzi szczeniak jest słodki sam w sobie poprzez fakt bycia szczeniakiem, ale ja chciałbym, żeby Vaka była już 56-61 cm lub jakoś tak. Żeby jej budowa była taka ukształtowana i ostateczna. I zębów się nawet nie czepiam :). 
Mówię jej - Vako, nie bądźmy szczeniakami.. – I kurcze, jej wychodzi to bardziej :) 
A wracając do urody – gdy pisałem o takich ślicznych skośnych od wargi dolnej równoległych to o tym właśnie :


Super, prawda?



O pracującym psie słowo: dzisiaj mam taki dzień, że chciałbym aby Vaka tropicielstwem i odnajdywastwem się trudniła w przyszłości. Skoro już ma potencjał (a ma – nie wątpię :) ) to niech wykorzysta. Poczytałem trochę o psiakach poszukiwaczach i mimo, że fajnie by było, żeby się Vakisława przydała ludzkości, to jednak znacznie lepiej żeby nie trzeba było nigdy używać komend „szukaj człowiek” i „pokaż człowiek”. Ech.. takie rozterki dnia deszczowego…

Oto kilka ujęć z cyklu "Vaka pies pracujący prawie":







.


środa, 6 lipca 2011

To jeszcze nie..

no właśnie, to jeszcze nie jest ten moment, żeby móc powiedzieć : kojec ukończony. Tak, wydaje się dziwne, że można tak długo kojec dla psa, sam się dziwię trochę, ale…. dobra, nie dziwie się – tak jakoś samo powoli idzie… Ale za to będzie przyzwoity. Wczoraj ostatnie betonowania, teraz jeszcze wyrównanie terenu, posianie trawy i budujemy coś jakby budę :) Oj wiem,- kolejne wyzwanie…. A to jeszcze nie wszystko, bo docelowo część kojca ma być zadaszona. Jakiś facet z ONZ-etu podpytywał podobno, czy z NATO raczej, bo chcą podobne konstrukcje rozmieścić w Turcji, Finlandii i gdzieś tam. No nie zaskoczyło mnie to… Michael się wygadał… pipa jedna, jeden…



Vaka w oczekiwaniu na kojec...

Kilka słów o karmie dla psa. I niech jest to ostrzeżenie dla wszystkich dyletantów tematu. Wgłębiłem się któregoś dnia w skład poszczególnych oferowanych na rynku produktów, a nieopatrznie nie najadłem się przed tym zajęciem…. Tak na głodnego.. Ech…. Uwaga: jagnięcina z Nowej Zelandii w idealnych proporcjach z pstrągiem z kanadyjskich strumyków. Do tego samo co najlepsze ze skorupiaków i wyciąg z takich kolorowych kwiatków… Niech nikt nie próbuje czytać tego z pustym brzuchem. Albo karma, w której jest 90% mięsa – przecież to znacznie więcej niż w kiełbasach o parówkach nie wspominając… No i dlatego pies ma się znacznie lepiej od właściciela…


Przyzwoicie mający się pies, fotki właściciela nie zamieszczę ze względów etycznych


.

wtorek, 5 lipca 2011

Komunikat specjalny

Po dwudziestu trzech dniach nieprzerwanych ataków, pozostawiona niemalże sama sobie na mordercze bombardowania głównie z lądu, o każdej porze dnia i nocy, ociekająca heroizmem i niezłomnością, o siódmej rano, piątego lipca poddała się… kanapa



Zobaczyć minę zadowolenia na pysku Vaki Absolutum Dominium – bezcenne :)))


.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Zostać Hovawartem czyli niezwykła podróż Vaki Absolutum Dominium. (2 - Szukamy Przewodnika)

Vaka nie miała zupełnie pojęcia jak zabrać się do poszukiwania Przewodnika. Leżała od rana w trawie patrząc na brykające beztrosko rodzeństwo i za żadne skarby świata nie mogła wyobrazić sobie sposobu w jaki miałaby znaleźć i ułożyć sobie Przewodnika. Co to ma być, lub kto? Jakie ma mieć cechy, co jest ważne, na co zwrócić uwagę? Czy ma być zgrabny i ładny, tak, żeby na wystawie Przewodników zdobył pierwszą lokatę, czy może bystry, taki żeby w konkursach mógł brać udział..? Ech… kłopot z tym Przewodnikiem, ale skoro Artemis powiedziała, że ważne…
- Ciekawe, czy oni już mają swoich Przewodników – myślała Vaka przyglądając się baraszkującym siostrom i braciom – Chyba jednak mają, bo nie widać na ich pyskach dylematów związanych z wyborem. Jejku, czy ja zawsze muszę być taka ostatnia? – jęknęła mała Hovawartka ze smutkiem, który wskazywał, że to nie pierwszy raz była taka ostatnia.
Przed oczami przemknęło jej dotychczasowe szczeniactwo, ten czas, który wspomina jako totalną zabawę i beztroskę, czas niekończących się bzdur i bzdurek koncentrujących się wyłącznie na wbijaniu zębów we wszystko co dookoła. To fakt, że przybiegała na karmienie ostatnia, ale przecież wołana była zawsze wtedy, gdy w połowie snu próbowała rozwikłać kluczowe dla jej szczenięcego życia sprawy. - No jak można z jedzeniem w takim momencie…. – myślała mała - Ech… Albo z tymi strzykami szczepiennymi. Wszystkie szczeniaki już dawno strzyknięte naprzeciwko choroby, a ja jak zwykle gdzieś pod szafką, w kącie nie strzyknięta… Dobrze, że zauważyli w ostatnim momencie…
Jeszcze przez chwilę miała nadzieje, że uda się wykpić z tym Przewodnikiem, bo momentalnie, gdy usłyszała słowa matki przyszło jej do głowy, żeby spróbować z Przwodnikiem Artemis – no skoro mama już podróż ma za sobą, to mogłaby użyczyć… Ale oczywiście Vader, brat - w zasadzie najmilszy z nich wszystkich, ale też niewąski cwaniak - zakręcił się i widać, że zaklepał już sobie jedynego logicznego człowieka w pobliżu… I jak się do niego mizdrzy i wdzięczy… o rrrraaanyyyy.. to ma być pies? Honoru nie ma. – tak Vaka myślała wcześniej, teraz stało się dla niej jasne co było powodem. Vader nie robiąc w zasadzie niczego szczególnego ułożył sobie Przewodnika i od razu był gotowy do drogi.
- A ja? – myślała Vaka – Nie mogę mieć do niego pretensji – przyznała uczciwie - no już lepiej że to Vader, a nie któreś z reszty szczeniaków, ale cóż, temat spalony, trzeba kombinować dalej… Ale ale, a może…?
-Vader! – Szczeknęła Vaka w stronę rodzeństwa i czarnopodpalany hovek momentalnie postawił uszy na sztorc
- O… Wasza Gwiazdorskość Vaka Absolutum Dominium – Vader UWIELBIAŁ nabijać się z wielkopańskich manier Vaki – Padam do łap i słucham…
- Stul pysk – warknęła mała – Nie w głowie mi teraz tytuły. Zakosiłeś mi sprzed nosa najlepszego Przewodnika więc musisz mi pomóc w zdobyciu innego. Jakieś pomysły? No? Raz dwa!
Vader przekrzywił łeb patrząc na siostrę, o której od zawsze wiedział, że średnio obliczalna i powoli wystękał – No… Eeeee…Hmmmm…
- Zuch! Obyś ty chłopie do granicy ogrodu dotarł w tej swojej Wyprawie… - rzuciła Vaka, która jak wiadomo zbyt cierpliwą nie była – Kurcze, no jak ja mogłam pomyśleć, że ty mi pomożesz…
- No czekaj – Vader już zdążył odzyskać pewność siebie –Czekaj, czekaj…. Ja tobie nie pomogę zazbytnio – nie znam zbyt wielu ludzi, ale wiem, że mój Przewodnik zna kilka osób. Popytam, może coś się uda i tobie sympatycznego.
- Srymrasycznego. Przewodnik-srodnik – Vaka miała chyba napięcie przedwyprawowe – Słuchaj, leć do tego swojego i powyszukajcie coś dla mnie. – Vader się poderwał, ale zawrócił
– Czekaj – spojrzał na Vakę – a tobie to wszystko jedno kto to ma być? Przecież to najważniejsza osoba w czasie wyprawy... Poza tobą oczywiście – dodał szybko widząc kwaśną minę jaśniegwiazdy
- Wszystko jedno – rzuciła Vaka krótko – niech już jest i niech już wyruszajmy....

sobota, 2 lipca 2011

No to rozpoczęliśmy na dobre…

Targetowanie – dobra, nie wiem jeszcze co nam to da, ale przysięgam – frajda niesamowita, gdy czuje się, że pies „mówi” do ciebie, że chce nagrodę… A jak się stara!!! No klękajcie narody – żeby wszyscy pracownicy byli tacy :)  Twaróg podaje się fatalnie, ale za to jest mega przysmakiem.
A jaki ubaw, gdy Vaka próbuje zgadywać następny poziom trudności :)

Okazuje się, że to całkiem przydatne, że pierwszą rzeczą jaką się Vaka nauczyła było "siad". Tzn nie reaguje na komendę tylko na ruch dłonią, ale dobre i to (a może nawet lepsze?). W każdym bądź razie podczas ćwiczeń z targetem jest to mega ułatwienie, bo normalnie psa roznosi energia, a tak to siedzi i czeka. Widać pracę u podstaw :)  Może reagowałaby i na komendę, ale jej nie podaję, bo wystarczy ruch dłonią i pies siedzi... No zwyczajnie dłoń szybsza niż krtań. Czad!

Vaka rośnie jak na drożdżach - dzisiaj już ledwo ledwo przeszła przez otwór dla kotów w bramie do garażu - za tydzień na sto procent będzie to niemożliwe. 

i te blond wąsy... :)  - no prześwietna uroda :))




.

No ja Cię ….

       Po kilku dniach nieobecności odnajduję psa znów o stokroć większego… Jejku jak ona rośnie! Któregoś dnia mojej absencji Vaka pokonała samodzielnie barierę psychologiczną parter-piętro w postaci schodów, co oczywiście nie jest dla niej najlepsze ze względu na nie_do_końca_wykształcone stawy i umocowane w nich kości. Na półpiętrze napotkała coś leżącego, coś co pozwoliło urozmaicić wędrówkę na górę – pogryzła leżącą zaślepkę puszki – takie kółeczko, no potargała je dosyć bardzo… No i tak się zastanawiam jak to jest – niby wyzwanie i przygoda w postaci wchodzenia na piętro, a tu jednak okazja żeby cos zniszczyć więc… srrru! Przygoda może poczekać…. No osobliwa mentalność… A może wcale nie? A może Vaka to taki „kibol”, dla którego mecz- meczem, ale rzucić koszem w witrynę sklepową po drodze też całkiem przyjemnie…?

Hmmm… mój pies jest kibolem.
No ja Cię ….






Pozostał ostatni niezdobyty bastion - kanapa. 
Kiedyś ktoś nakręci o mnie film....



.