*) Vaka – imię islandzkie, ze szwedzkiego - czuwanie, z fińskiego – stabilny, stały, ale także zadzior, a w guarani…. – krowa J. Na Samoa vaka oznacza łódź

piątek, 24 czerwca 2011

vakaArt

Kolejny ważny dzień w życiu małego zwierzątka – zaślubiny Vaki z morzem. Ech, nie mogę powiedzieć, żeby wielka słona woda przypadła małej do gustu – w zasadzie zamoczenie czubków łap to wszystko na co potrafiła się zdobyć, ale nie czułem żeby się bała tylko raczej brak zainteresowania. Ja też niezazbytnio starałem się ją zmotywować – mokry pies w samochodzie – wiadomo jaka to przyjemność :).

Jakiś czas potem miało miejsce kolejne ekstremalne doznanie – wizyta na „monciaku” w Sopocie. Godzina pierwsza w nocy, dzień zakończenia szkoły i tabuny, hordy wręcz rozrywkowych ludzików. No przebić się przez to towarzystwo to sztuka nie lada, szczególnie, gdy posiada się ślicznego szczeniaka.
- Oooo… Jaki ładny pieseeeek… No zobaaaacz jaka mordkaaa… Achh… A to rasowy? A mogę dotknąć? – to taka w spódnicy
- Ojej.. No śliczny.. (piesek – nie ja ) A jaka to rasa? Hovart? Suuupeeeer! – koleżanka w leginsach i jej duży facet. Facet nie miał najmniejszej ochoty na kontemplacje zwierzęcia, z rozkoszą raczej rozwaliłby mi coś, ze to, że ta w leginsach nie zajmuje się nim tylko jakimś Hovartem. Nie mógł jednak dać po sobie poznać, bo z uroczego oczekiwania nagrody wyszłyby nici
- Duzy będzie – rzekł on – widać po łapach. Wielkie łapy, wielki pies!
Dziewczynie w leginsach więcej nie było trzeba. Silny, ma kasę i zna się na ślicznych pieskach. Wrażliwy musi być. Kiedyś może oni będą mieli takiego pieska. Dom, basen i pieska. Może nie takiego bo nie wiadomo czy Chowart czy Hwart, ale może takiego żeby można mu kokardki…mmmmm…
- Duży będzie - potwierdzam i przebijam się dalej, a za plecami słyszę jeszcze – Kaaaśkaaaa…! Zobacz tego pieeskaaaa…!
I tak kilkadziesiąt metrów.... - wydaje się niewiele, prawda..?


Klik – Nagroda. No zasłużyłem!






.