Sny różnią się od rzeczywistości przede wszystkim logiką. Nie wiem czy inną logiką, czy jej brakiem, jednak różnica jest zauważalna. Oto krótki przykład z udziałem małej Vaki:
===============================================================
Któregoś razu, w środku nocy obudziłem się dziwnie obolały jakby mnie jakaś straszliwa machina powyginała we wszystkie strony. Z pewnymi problemami, ale udało mi się obrócić na drugi bok i wszystko stało się jasne. Vaka. Rozwalona na pół kanapy, oczy otwarte, wzrok skierowany na mnie i jej taki trochę od niechcenia głos:
- Mógłbyś się trochę posunąć.
Ja pierdziu! Vaka powiedziała do mnie, żebym się posunął! Ale jak to możliwe??!! Leżałem przez dłuższą chwilę próbując ogarnąć zagadnienie. Im bardziej myślałem, tym mniej rozumiałem.
- No..? Głuchy jesteś..? Posuń się trochę, bo spadam. – i przeciągłe ziewnięcie Vaki demonstrujące pogardę dla mojej osoby.
Byłem pewien, że cos jest nie tak, tylko nie potrafiłem tego wytłumaczyć, ale powoli, krok po kroku zaczęło we mnie kiełkować, potem rozwijać się przeczucie, przechodzące z wolna w pewność, że to tylko... sen. Śmieszny sen, dziwny sen, ale sen.
- Taaak… to mi się tylko śni - uśmiechnąłem się sam do siebie - to przecież niemożliwe żeby to była prawda, przecież…. przecież Vaka nie potrafi wejść na kanapę….!
===============================================================
Ani przez sekundę nie zadziwiło mnie to, że ona mówi….
.