*) Vaka – imię islandzkie, ze szwedzkiego - czuwanie, z fińskiego – stabilny, stały, ale także zadzior, a w guarani…. – krowa J. Na Samoa vaka oznacza łódź

poniedziałek, 13 lutego 2012

Póki co jest najukochanym moim psem.

Wystawa walentynkowa w Bydgoszczy ma tyle wspólnego z miłością co odwrotność miłości organizatorów do osiągnięcia maksymalnych korzyści po jak najniższych kosztach (dlatego też wystawa „majowa” odbędzie się w listopadzie - czy jakoś… - też na hali) W zasadzie mnie to nie obchodzi szczególnie, znaczy by nie obchodziło, gdyby nie to, że kilka osób zwróciło mi uwagę, ze „halówka” to średni pomysł na pierwszą wystawę dla młodego psa.

Eee tam… myślę, była Ostoja z kilkuletnim stażem, a też potrafiła wystawić się jak debil na halowej w Gdyni… Nie ma reguły - konstatuję. No owszem – lekki lęk miałem, że w euforii samozajebistości i samouwielbienia Vaka pieprznie kłami sędziego przy sprawdzaniu zgryzu czy coś w tym stylu… no nie lubi obcych, szczególnie tak nagle bliskich. Przybycie na wystawę nie wróżyło niczego dobrego – wydzierała ryja na ludzi, na psy, na wiatr – jak nigdy…, a rejestracja to wyglądała tak, jak gdyby miała walczyć na ringu o życie. No, ale udało się, dotarliśmy na ring. Jeeezu, tam same dogi argenty i i inne mordercy. Gdzieś Ty się Vaka zapisała….?
Ale wśród dobrych ludzi (tak, przybyli tacy) kilka słów dobrych i ciepłych o rasie….

Fajnie nawet było, wąchaliśmy odwłoki cane corso i z majorki czy kanaryjskie… no same takie nie w naszym klimacie. Osoby podchodziły, odchodziły i nawet zero stresu, ale spacer do rotwailerów chyba był przegięciem – rzuciły się cholery na futrzaka tak, że do końca dnia się nie mogła pozbierać!

Szkoda, że to przed samym wejściem na ring.



Śliczna głowa i pigment…. (No, sam chciałbym taki mieć)

Trochę brak obycia wystawowego…

O matko! Gdyby sędzina widziała „brak obycia” ten, który był później….!!! To PARALIŻ jakiś dokumentny… Vaka określiła sobie obszar, w którym jest OK i za żadne skarby nie chciała się z niego ruszyć. Koniec końców została wyniesiona na rękach… Siara, co?

I skąd to? Takie niespodziewane, nagle z nikąd?



Drugi dzień – wystawiana Isla. Brać Vakę na tą wystawę czy nie? Oj trudne dylematy, ale ok – najwyżej pochodzę z nią na zewnątrz, poczekam, może chwilę w samochodzie posiedzi….

A Isla… A Isla „zesrana” max – zupełnie jak Vaka dzień wcześniej… Hmmm…może to coś z NAMI nie tak? Ale na ringu Isla – pies, mimo, że szczeniak , przyuczony do posłuszeństwa niejako genetycznie został „wybitnie obiecującym”, czy jakoś… Super! Zuch! Gratulacje!!!!

A Vaka na dzień drugi (myślałem, że w ogóle do hali nie wejdzie) poruszała się całkiem sprawnie. I ciekawe wszystko i fajne bardzo i obcy i psy i wszystko świetne. Był przez sekę taki moment, w którym zostawiliśmy rzeczy i Vaka za cholerę nie chciała się z tego miejsca ruszyć, ale gdy już się w końcu przełamała, to nie było barier… Gdyby Hovki były drugiego dnia, chyba wyszłoby ładniej….



Ale ludzie… Przychodzą, głaszczą, mówią, że super, że fajnie, później, że nie ma co martwić, a jeszcze później, w internecie, że psychiczny pies niemalże… I że właściciele z dupy jakiejś… Smutne to bardzo…. I żadna to wina hodowcy, myślę, żadna właściciela…. A co się zamieści w internecie, może pozostać na zawsze… dzisiaj myślimy, że to dzisiaj, a za sześć lat nikt nie weźmie szczeniaka po psycholu…



Był czas, że nie było dla niej czasu… to prawda. Ale nigdy nie było tak, że pies jest pozostawiony sam sobie… Socjalizacja na Toruńskiej starówce, wszystko pięknie tylko, że……..Vaka ma lęk wysokości. I mogę założyć się o wszystko na świecie, że Vakę najbardziej paraliżuje przestrzeń poniżej i zmiana wykładziny z szarej na czerwoną tez takim przeżyciem może być… Za rok, dwa, gdy ogarnie ten nasz ludzki sposób określania przestrzeni, to uzna sama, że jej lęki były absurdalne.



Póki co jest najukochanym moim psem.


...