Wszystko.
i tu mógłbym zakończyć notatkę...
No ale to jakoś trzeba rozwiązać... Problem w tym, że samoloty na wysokości przelotowej 12km także są o wiele bardziej atrakcyjne niż szkolenie. No dobra - dla mnie czasem też...wszak któż nie jest fanem A380?
No, ale żeby pies?
Trochę zaczynam rozumieć problem Vaki. Została zabrana z bandy szczeniaków ciągnących za uszy i kark do domu, gdzie 5 kotów... A wiadomo jak to wygląda - koty focha strzelają i nie będą się bawić ze szczeniakiem - bo gryzie i rzuca się i nie potrafi wskakiwać na murek lub stół na tarasie - takie trochę brzydkie kaczątko...
No każdy by się podłamał, ale Vaka jest jednak nieugięta. Podczas wieczornego spaceru próbowała po raz kolejny zintegrować się z kotowatymi. W pewnym momencie zauważyłem, że Vaka naśladuje jednego z nich. On siedzi - ona siedzi. On się przyczaja do skoku na drugiego kota - Vaka momentalnie "leży" płasko na trawie i tylko tylne łapy przygotowane do błyskawicznego startu. Normalnie kot! Jeśli wejdziesz między wrony... :)
Muszę chyba porozmawiać z Vaką o jej dziedzictwie i obowiązku kultywowania czegoś tam. Póki co szczeka jeszcze, ale nigdy nie wiadomo...
Ale słuchanie komend... hmmm... niekoniecznie ulubione zajęcie.. tak w zasadzie jednym uchem, co czasem wyraźnie widać :
Jest jednak jeden cel w życiu małego szczeniaka nadrzędny. Próba za próbą i :
- Niepowodzenia mnie tylko wzmacniają i kiedyś nadejdzie ten dzień, że uda się, powiadam Wam jako Vaka,
że
kiedyś nadejdzie ten dzień,
w którym
( o kurcze głos w pysku mym psim aż ze wzruszenia sie załamuje)
że
ach....
że sama
zupełnie
ja
wdrapię się na
na...
na....
na kanapę - w salonie...!
No TEGO pragnę jak żyję...!!!
i wierzcie lub nie - to może być prawda... :-)
.