Budowa kojca - ciąg dalszy. Od dwóch dni z niepokojem zauważam u Vaki przesympatyczną skłonność do kopania w ziemi. Zjawisko to stawia pod znakiem zapytania dotychczasową koncepcję budowy kojca - chyba nie obejdzie się bez solidniejszej podmurówki... Ech.... a tak mi się nie chciało. No i oczywiści opóźni to oddanie gotowego obiektu, ale myślę, że na Euro2012 zdążymy.
Wczoraj, późnym wieczorem, odbyła się konferencja prasowa władz UEFA na temat naszej inwestycji, podczas której Michael Platini z zadowoleniem stwierdził :
- Oui, nous sommes tous d'accord qu'il serait bon Kojec Dla Vaki. Nous voyons - ici enl'UEFA - qui font l'impossible pour les championnats Euro2012 ont été les premiers, si bien préparés à l'événement. (Tak, wszyscy się zgadzamy, że to będzie dobry Kojec Dla Vaki. Widzimy - tu w UEFA - że dokonujecie niemożliwego, aby mistrzostwa Euro2012 były pierwszą, tak doskonale przygotowaną imprezą.) tłumaczenie - tłumacz google
Trzymaj kciuki Michael..!
A Vaka po odwiedzinach u weterynarza ("że też musicie zawsze jakąś taką rasę, której nikt inny nie ma") pojechała z wizytą do kolejnego małego szczeniaka. W zasadzie to nie szczeniak tylko kotek i nie mały, bo dwumiesięczny kot_leśny_norweski - całkiem, całkiem spory :-). Docelowo ma mieć 10 kg ciała nie licząc imponującego ogona. >>niesamowity<<, prawda?
Vaka przywitała się także z O-GROM-NYM (!) owczarkiem niemieckim, bardzo długowłosym i nawet zaciekawionym małą koleżanką. W przeciwieństwie do innych osobników delegacji Vaka nie wykazała strachu przed olbrzymem z wielką paszczą - no chwała jej za to ogromna.
Późnym popołudniem kolejna atrakcja dla małej hovawartki - odwiedziny u ciotek z hodowli Spokojne Łowisko, w której trzy niesamowite wyżlice niemieckie szorstkowłose (z wyglądu szorstkie - w obyciu kochane bardzo) przywitały Vakę z ogromnym zainteresowaniem. Jedna z ciotek będąc właśnie w połowie ciąży nie ukrywała, że średnio zadowolona jest z atencji jaką wzbudzała u Vaki. Ale mała nic sobie z tego nie robiła obwąchując i podszczypując ciotkę, narażając się tym samym na karcące kłapnięcia paszczą ciężarnej wyżlicy. Myślę, że jeszcze kilka wizyt/rewizyt i się dogadają, tym bardziej, że jeden ze szczeniaków z tego miotu zamieszka z Vaką w domu. Śmiem jednak twierdzić, że pewność siebie Vaki wśród tylu obcych, dużych psów pozwala przypuszczać, że cecha hovawartów do dominacji nie jest li tylko legendą. Da sobie radę mała Vaka. Zresztą mina Michaela mówi dokładnie to samo.... :)
.